Wcisnęłam mocniej gaz. Samochód szarpnął do przodu, gdy rozległ się przeraźliwy ryk klaksonu. Poczułam, że teraz nic nie zależy ode mnie. Już więcej nic nie mogłam zrobić. Czekałam na uderzenie i myślałam o Olivierze. Co się z nim stanie? Gdy straciłam z oczu światłu, uzmysłowiłam sobie, że żyję i jestem cała. Spojrzałam w tylne lusterko. Ciężarówka z lekkimi trudnościami ominęła mnie. Przy najbliższej możliwości zatrzymałam się. Moje serce biło jak oszalałe. Położyłam dłonie na kierownicę i wzięłam parę głębokich oddechów. Gdy moje serce wróciło do swojego zwykłego tempa, powoli ruszyłam w dalszą drogę. Z podwójną ostrożnością pojechałam po Oliego.
Rano jak zwykle Oli do przedszkola, ja na trening.
- Siema laska! - usłyszałam za plecami.
- Heja przystojniaku.
- Dzisiaj też pokąpiemy się w olejku?
- Pomyślimy zobaczymy!
- Zostaw moją dziewczynę! - zza rogu wyszedł Mitch i zarzucił mi rękę na ramie.
Razem z nim podszedł do nas Marcel:
- Ej! Ona jest moja! - i zrobił to samo co bramkarz.
- Nie! Ja jestem Roberta! - podbiegłam do napastnika, który zmierzał w moją stronę.
- No to mam prywatną masażystkę!
- Dobra, już dobra. Raz na trening, a nie mi się tu obijacie!
Po pracy pojechałam na siłownię.
- Witam!
- A no cześć. To zaczynamy? - spytał Tom odkładając butelkę z wodą.
- Pewnie!
Podnoszenie ciężarów, jogging, piłka i na koniec oczywiście fotka na instagrama.
Szczęśliwa i pełna pozytywnej energii pojechałam po Oliviera. Ostatnio często jeździł do wujków, a mało czasu spędzał ze mną.
- No mały! Aquapark?
- Jedziemy!
- Ciuchy mam w bagażniku, to może jeszcze lody?
- Tak!!- mały podniósł rączki w geście zachwytu.
Ciapanie się, zjeżdżanie rurami i siedzenie w jacuzzi. Bawiliśmy się świetnie.
Gdy przycupnęłam na brzegu basenu, oglądałam jak grupa dzieciaków bawi się w najlepsze. Siedziałam zamyślona, dumając nad naszą przyszłością. Małemu potrzebny jest ojciec. Ale nie chciałam niczego robić wbrew sobie, ani ze złym skutkiem względem Oliviera.
- Mamuś! Kocham cię! - człowieczek podbiegł do mnie i przytulił najmocniej jak potrafi. 'Kochana zostawiłaś mi tu wyjątkowego mężczyznę' pomyślałam o zmarłej przyjaciółce.
- Ja ciebie też. Idziemy się suszyć i do domku!
Gdy otworzyłam skrzynkę z listami, jak zwykle przywitał mnie pliczek papierów. Rachunek, rachunek, reklama, reklama, rachunek,.... sąd? Wezwanie do sądu?
Otworzyłam szybko kopertę: ...w związku z prawem do opieki nad nieletnim Olivierem....
Zemdlałam...
Czemu taki krótki !! ale fajny jezu o co chodzi z tym sądem ..!!? poprosze jak najszybciej nastepny roździał !!! pozdrawiam i życzę weny !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJejku !! co sie stało !! ? prosze o nastepny rozdzial jak najszybciej !!1 boje sie !!
OdpowiedzUsuńMegaa. czekam na nastepny :>>
OdpowiedzUsuńDodaj szzybko i jakis dłuższy bo nie moge sie doczekac swietnie piszesz szczerze można by bylo zrobić z tego ksiazke byla by bestsellerem;**pozdrawiam zycze weny
OdpowiedzUsuńWow kochana super!! W sumie to dobrze że Aneta nie miała wypadku ale to wezwanie do sądu... matko ciekawe o co chodzi. Buziaki :&
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie... :)
OdpowiedzUsuń