muzyka

sobota, 21 września 2013

Rozdział 19

Wcisnęłam mocniej gaz. Samochód szarpnął do przodu, gdy rozległ się przeraźliwy ryk klaksonu. Poczułam, że teraz nic nie zależy ode mnie. Już więcej nic nie mogłam zrobić. Czekałam na uderzenie i myślałam o Olivierze. Co się z nim stanie? Gdy straciłam z oczu światłu, uzmysłowiłam sobie, że żyję i jestem cała. Spojrzałam w tylne lusterko. Ciężarówka z lekkimi trudnościami ominęła mnie. Przy najbliższej możliwości zatrzymałam się. Moje serce biło jak oszalałe. Położyłam dłonie na kierownicę i wzięłam parę głębokich oddechów. Gdy moje serce wróciło do swojego zwykłego tempa, powoli ruszyłam w dalszą drogę. Z podwójną ostrożnością pojechałam po Oliego.


Rano jak zwykle Oli do przedszkola, ja na trening.
- Siema laska! - usłyszałam za plecami.
- Heja przystojniaku.
- Dzisiaj też pokąpiemy się w olejku?
- Pomyślimy zobaczymy!
- Zostaw moją dziewczynę! - zza rogu wyszedł Mitch i zarzucił mi rękę na ramie.
Razem z nim podszedł do nas Marcel:
- Ej! Ona jest moja! - i zrobił to samo co bramkarz.
- Nie! Ja jestem Roberta! - podbiegłam do napastnika, który zmierzał w moją stronę.
- No to mam prywatną masażystkę!
- Dobra, już dobra. Raz na trening, a nie mi się tu obijacie!

Po pracy pojechałam na siłownię.
- Witam!
- A no cześć. To zaczynamy? - spytał Tom odkładając butelkę z wodą.
 - Pewnie!
Podnoszenie ciężarów, jogging, piłka i na koniec oczywiście fotka na instagrama.
Szczęśliwa i pełna pozytywnej energii pojechałam po Oliviera. Ostatnio często jeździł do wujków, a mało czasu spędzał ze mną.
- No mały! Aquapark?
- Jedziemy!
- Ciuchy mam w bagażniku, to może jeszcze lody?
- Tak!!- mały podniósł rączki w geście zachwytu.
Ciapanie się, zjeżdżanie rurami i siedzenie w jacuzzi. Bawiliśmy się świetnie.
Gdy przycupnęłam na brzegu basenu, oglądałam jak grupa dzieciaków bawi się w najlepsze. Siedziałam zamyślona, dumając nad naszą przyszłością. Małemu potrzebny jest ojciec. Ale nie chciałam niczego robić wbrew sobie, ani ze złym skutkiem względem Oliviera.
- Mamuś! Kocham cię! - człowieczek podbiegł do mnie i przytulił najmocniej jak potrafi. 'Kochana zostawiłaś mi tu wyjątkowego mężczyznę' pomyślałam o zmarłej przyjaciółce.
- Ja ciebie też. Idziemy się suszyć i do domku!


Gdy otworzyłam skrzynkę z listami, jak zwykle przywitał mnie pliczek papierów. Rachunek, rachunek, reklama, reklama, rachunek,.... sąd? Wezwanie do sądu?
Otworzyłam szybko kopertę: ...w związku z prawem do opieki nad nieletnim Olivierem....

Zemdlałam...

6 komentarzy:

  1. Czemu taki krótki !! ale fajny jezu o co chodzi z tym sądem ..!!? poprosze jak najszybciej nastepny roździał !!! pozdrawiam i życzę weny !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku !! co sie stało !! ? prosze o nastepny rozdzial jak najszybciej !!1 boje sie !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodaj szzybko i jakis dłuższy bo nie moge sie doczekac swietnie piszesz szczerze można by bylo zrobić z tego ksiazke byla by bestsellerem;**pozdrawiam zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow kochana super!! W sumie to dobrze że Aneta nie miała wypadku ale to wezwanie do sądu... matko ciekawe o co chodzi. Buziaki :&

    OdpowiedzUsuń