- Drużyna zwróciła się do mnie z prośbą. Powiedzieli, że koniecznie potrzebują młodej dziewczyny w swojej ekipie, a mianowicie pomocy przy masażach. I tu wspomnieli o tobie.
- Nie wiem co powiedzieć. Jestem zaskoczona.
- Oczywiście zarobki nie będą szałowe, ale sądzę, że powinnaś mieć dogodną sytuację, tym bardziej, że dostaniesz mieszkanie.
- Oooo... wow. To od kiedy zaczynam? - jak mogłabym nie skorzystać z takiej propozycji.
Od tej pory wszystko zadziało się bardzo szybko. Przeprowadzka, wprawianie się w nowy zawód. Mały częściej widział się z chłopakami.
Pewnego dnia, gdy przeglądałam moje papiery, gdy spośód nich wypadła mała karteczka. Po chwili namysłu zaskoczyło. Karta wstępu na siłownię.
- Czemu nie..- powiedziałam sama do siebie.
Miałam teraz więcej czasu, nie musiałam kombinować jak dorobić, a Olivier czuł się tutaj świetnie.
- Czas zadbać o siebie.
Wzięłam do ręki laptopa, kluczyki do nowego auta i pojechałam na trening Borussi. Gdy byłam na miejscu, zasiadłam w pokoju z widokiem na murawę i włączyłam komputer. Zarobki "szału nie będzie" wcale tak nie wyglądały. Dzięki nim mogłam od razu zaopatrzyć się w nowe dresy, buty, koszulki. Zanim musiałam zabrać się do pracy ( patrz masowanie ) zakupiłam wszystko co potrzebne.
- No mała, jestem cały twój. - powiedział Marco idąc w moją stronę.
- Brzmi jak propozycja. - rzuciłam zalotne spojrzenie odwracając się w stronę budynku.
- Kiedy tylko chcesz. - szepnął mi na ucho chłopak.
Weszliśmy do niedużej salki z łóżkiem do masażu.
- Kładź się. Coś specjalnego, czy standardzik?
- Poproszę podwójne frytki, cheeseburger i coca-colę.
- Na wynos czy na miejscu?
- Lunch na wynos?
- Kolejna propozycja? Nie mogę. Mam plany.
- No cóż. Ale ja się nie poddaje.
- Czemu jesteś dalej sam? - spytałam podchodząc z olejkiem w ręku. - To już rok? Półtora?
- Tak wychodzi.
Chciałam by sobie ułożył życie. Co prawda napewno byłabym zazdrosna, ale ja ze swojej strony nie chciałam mu krzyżować planów. Nie byłam pewna, co do uczuć, którymi go darzę. Nie chciałam by mały miał coraz to nowego "tatusia".
- Ojej. Sorry. - wylałam olejek na Marco.
Zaczęłam wycierać ręcznikami ciało chłopaka, ale nie zauważyłam że część spłynęła na łóżko.
Puk, puk.
Odwróciłam się w stronę drzwi, opieracąc na macie. Zanim drzwi się otworzyły ja wylądowałam na Marco, pośluzgując się na olejku.
- Ane...oooo sorry. - drzwi się zamknęły.
- No super . - powiedziałam patrząc na mój fartuch. - Zaraz wracam. - wybiegłam za Sokratisem. - Czekaj.
- Nie chcę przeszkadzać. - powiedział nieodwracając się.
- Daj spokój. Za 15 min kończę, o ile posprzątam ten olejek.
Chłopak obejrzał się.
- Nie musisz. Mi się tak podoba.
Spojrzałam w dół. Nie miałam nic pod grubym kitlem. Teraz on idealnie przylegał do mojego ciała, jak i do bielizny.
- Jeszcze się przebiorę. Przyjdź na masaż za 20 min.
Reszta dnia zleciała szybko. Po południu zabrałam Oliviera na zakupy. Dresiki, butki, sama też kupiłam jeden zestaw do ćwiczeń. Potem podrzuciłam małego do Magdy i Jonasa i pojechałam na siłownię.
Gdy weszłam do środka, zdejmując czapkę szukałam wzrokiem recepcji. Ku mojemu zdziwieniu za kontuarem stał... Tom. Wypełniał jakieś papiery. Podeszłam po cichu:
- Dzień dobry. Pan prowadzi klub anonimowych grubasów? - jak zaskoczyć, to porządnie.
- Przykro mi , ale nie... Aneta!
- Pamiętasz, miło. - uśmiechnęłam się.
- Już straciłem nadzieję. Myślałem, że karnet się zmarnuje.
- Musiałam dojrzeć do zmian. Zaczynamy?
- Podoba mi się! Pełna energii!
Zapoznanie z regulaminem, założenie karty członkowskiej dla większej motywacji, ułożenie planu "widzeń". Niby bez ćwiczeń, ale zleciało bardzo szybko.
- No dobra, jak wszystko ustalone to lecę i widzimy się niebawem.
Ledwo żyłam, chciałam jak najszybciej odebrać Oliviera i iść spać.
Wsiadłam do samochodu zarzucając na boczne siedzenie torbę. Włożyłam kluczyki do stacyjki machając do Toma, który właśnie mnie mijał. Odpaliłam samochód i ruszyłam. Przedemną skrzyżowanie. Nacisnęłam gaz, żeby zdążyć na zielonym. Jakieś 15 metrów przed linią zauważyłam żółte i czerwone światło. Nie dałabym rady zahamować, więc mocniej wcisnęłam gaz.
Zobaczyłam światło szybko zbliżające się z prawej strony, prosto na mnie....
Przepraszam, że krótki ale ilość mojego wolnego czasu jest prawieże równa 0 ;( mam nadzieję, że jakoś rozdział wyszedł! Dziękuję za komentarze ;)
Fajny oby Anecie nic sie nie stalo w chyba tyM wypadku i oby jej sie udalo z Reusem!!. Kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńme gusta, czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Oby jej się nic nie stało! :) Czekam z niecierpliwością na następny! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń