U Magdy
Od wyjazdu Anety nic się nie zmieniło. No może poza tym, że do Jonasa mówiłam 'kochanie'. Chłopaki czasami wspominali o siostrze, pytali się co tam u niej. Nie umiałam im odpowiedzieć na to pytanie. Nie miałam żadnego kontaktu z Anetą. Żyła teraz w nowym mieście, pewnie się asymilowała.
*3 miesiące po wylocie*
Siedziałam na korytarzu na uniwersytecie, gdy poczułam wibracje. Wyjęłam telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się : "Dzwoni Aneta"
-Tak? O cześć...tak...tak...okej...ale co się stało? ...O Boże, o kurde. Okej...Dobra. Pa.
U Anety
Siedziałam z Olivierem na lotnisku.
- Choć kochanie ty moje. Teraz my! Ale najpierw buziak!
Spojrzałam na tablicę, odczytując numer stanowiska. Wracałam do Dortmundu. To nie miało tak wyglądać. Powinnam siedzieć teraz na auli, słuchając wykładu profesora, krojąc zwłoki, bądź wkuwając na pamięć listę leków. Jednak życie miało już ułożony dla mnie scenariusz i nie był on zgodny z moim wyobrażeniem.
Zacznijmy od początku.
Wróciłam z Niemiec. Przeprowadzka, załatwianie formalności, nowi znajomi. Musiałam przystosować się do funkcjonowania bez rodzinny. Po miesiącu wszystko w Warszawie miałam ułożone i coraz lepiej się tu czułam, gdy pewnego dnia dostałam telefon, którego nigdy nie zapomnę.
- Halo?
- Czy rozmawiam z Anetą?
- Tak, przy telefonie.
- Dzwonię ze szpitala wojewódzkiego w Lublinie. Pani Karolina Lipińska uległa wypadkowi. -moje serce zaczęło bić nieporównywalnie szybciej. - Leży w stanie krytycznym i to właśnie panią mieliśmy powiadomić.
- Dziękuję, już jadę.
Karolina była moją przyjaciółką. Starsza o 2 lata, z pechowym życiorysem. Wcześnie straciła rodziców. Potem trafiła na nieodpowiedniego chłopaka i wpadła. Poznałyśmy się przez przypadek w klubie. Miałyśmy inne zainteresowania, ale uzupełniałyśmy się. Poprostu zaiskrzyło.
Wsiadłam w pierwszy bus, jaki jechał do Lublina i już po 4 godzinach od telefonu wpadłam do szpitala.
- Szukam Karolinę Lipińką.-powiedziałam do stającej tyłem recepcjonistki.
- Proszę na drugie piętro i zapukać do ordynatora.-odrzekła po sprawdzeniu nazwiska w komputerze.
- Dziękuję. - rzuciłam biegnąc w stronę windy.
- Stan beznadziejny. - tyle do mnie doszło.
Stałam pod salą, w której leżała Karolina. Nie miałam odwagi wejść. W głowie widziałam jej ciało w otoczeniu kabelków i pikającej aparatury, ale nie mogłam już dłużej czekać.
Delikatnie pchnęłam drzwi i wkroczyłam do sali.
- Cześć kochana.- powiedziałam stojąc nad łóżkiem.
Karolina otworzyła oczy. Wyglądała strasznie. Blada, poobijana.
- Hej. Nie zostało mi dużo czasu i wiem, że umrę. Nie mam rodziny, a najbliższą mi osobą jesteś ty. Jesteś też chrzestną małego. Nie chcę, żeby został sam i poszedł do domu dziecka. Dlatego proszę cię abyś się nim zajęła. Zrozumiem jeśli odmówisz, ale muszę cię poprosić.
- Mam się stać jego matką? Przecież wiesz, że ja się nie nadaję. Ja nawet szczeniaka nie mam. - próbowałam jakoś pozładować sytuację, ale byłam tak zdenerwowana, że gadałam od rzeczy.
- Daj spokój. Mały cię uwielbia. Gdzie mu będzie lepiej jak nie z tobą? Znasz go, u ciebie będzie mu łatwiej. Wiem, że krzywda mu się nie stanie.
- Kocham cię, jego też. I jeśli tak chcesz to go przygarnę. Ale masz przed sobą długie lata życia.- czułam jak maje oczy toną we łzach.
- Anetko, ja czuję, że nic z tego nie będzie. Na stoliku masz mój telefon. W notatkach jest napisane, gdzie mały ma wszystkie dokumenty. Są tam też te, przekazujące prawo do opieki. Jestem sama z Olim, więc musiałam być przygotowana na zapewnienie małemu przyszłości, dlatego miałam ułożony plan. To ty jesteś mi najbliższa, dlatego dzwonili do siebie.
- Podpiszę to i staję się opiekunem prawnym?
- Tak. I nie noś żałoby, ani nic. Starczy, że będziesz dla małego jak matka. A wiem, że dasz radę.
Łzy spłynęły mi po policzkach. Złapałam dziewczynę za rękę. Tracę przyjaciólkę i zyskuję syna. Mimo jej beznadziejnego stanu, widziałam siłę w oczach, gdy mówiła o Olivierze. Był całym jej życiem, a teraz to ja miałam go mieć w opiece.
- Karolinko. Wiedz, że cię kocham. Przywiozę Oliviera.
- Dobrze.
Wyszłam z sali nie będąc pewną, czy po powrocie Karolina będzie jeszcze żyła. Szybko wsiadłam w taksówkę i po 20 minutach wróciłam z chłopaczkiem do szpitala.
- Gdzie mama?- pytał 2-letni malec.
- Leży w sali. Będzie musiała pójść do Boga, do aniołków.
- Zostawi mnie? - łzy pojawiły się w oczach chłopca.
- Cały czas będzie z tobą, ale nie będziesz jej widział. Teraz musisz ją przytulić i pokazać, jak ją kochasz.
Otwarzyłam drzwi do sali. Karolina słabła w oczach. Była niczym wypalająca się świeca. Jej płomyk życia gasł w oczach. Mały podleciał do łóżka, tuląc się do misia.
- Mamo, mamusiu.
- Hej kochanie. - z trudem otworzyła oczy.
- Mamusiu kocham cię.
- Ja ciebie też słoneczko. Teraz słuchaj mnie uważnie. Ja muszę odejść, ale będę nad tobą czuwała. Zostajesz z ciocią. Traktuj ją, jak mnie.
- Mogę z tobą?
- Ty musisz tu zostać i wyrosnąć na dużego mężczyznę.
- Masz misia na drogę, zeby ci smutno nie było.
Mały położył pluszaka na łóżku. Miłość dziewczyny do dziecka, wzmagała ból całej sytuacji. Nie chciała go zostawiać.
- Dziękuję. Kocham was.-resztką sił wypowiedziała te słowa.
- My ciebie też. - odpowiedziałam, biorąc Oliviera na ręce.
Maszyny zaczęły przeraźliwie piszczeć.
- Mamusia już jest na miejscu. - zapłakana wyjaśniłam małemu, wtulając go w siebie.
Pogrzeb, adopcja i trudne decyzje. Te 3 rzeczy wypełniały mi 3 tygodnie. Wiedziałam, że nie będzie możliwa moja dalsza nauka. Utrzymanie się w Warszawie jest strasznie trudne, a teraz mam dodatkową osobę. W rodzinnym mieście nie było mowy o znalezieniu pracy.
- Trudno. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę.- powiedziałam do siebie i wzięłam do ręki telefon.
A więc mamy nową osobę- Oliviera!
Jak sobie Aneta z nim poradzi? Co wy sądzicie na temat Anety-matki?
Dziękuję za komentarze i prosze o kolejne motywujące, z krytyką bądź pomysłami na przyszłość Anety
No tego się nie spodziewałam ;) Super!
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się sprawdzi Aneta w roli matki ;>
Czekam na next.
Pozdrawiam ;* zapraszam do mnie.
Wiesz jak mnie ucieszyłaś rozdziałem smutnym niestety :'(
OdpowiedzUsuńRozdział superr zaskoczyłaś mnie trochę tym że Aneta została matką
Czekam ba następny ;)
Pozdrawiam Julka juluś ;*
Mnie również zaskoczyłaś że Aneta matką :D Ciekawe co dalej się potoczy :D Kiedy nn? Z niecierpliwością czekam ♥ Pozderki ;*
OdpowiedzUsuńOjej jak to czytałam to aż łezka mi się w oku kręciła. Biedny Oli straci mamę... Świetny rozdział. Ciekawa jestem jak Aneta poradzi sobie z wychowaniem małego. Może wyjedzie do Dortmundu do Magdy.. Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńP.S Nominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły tutaj -> http://kocha-sie-za-wszystko-i-mimo-wszystko.blog.pl/
Buziaki :*
Ale zaskoczenie, tego się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że Aneta poradzi sobie w roli matki i będzie wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i zapraszam do mnie :)
Wpadłam tu przypadkiem... o 3 w nocy, niemogłam spać. Twoje opowiadanie mnie rozweseliło, jest świetnie, inne od reszty, prawdziwe i wesołe :) życzę weny i czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń