muzyka

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 5

Z nosem wtulonym w pościel, próbowałam przyzwyczaić oczy do porannego słońca. Promienie wpadały prosto przez wielkie okno. Jasne ściany dawały wrażenie świerzości i elegancji...chwila. To nie jest mój pokój. Usiadłam przestraszona. Wszystko wydawało mi się obce i nic nie wskazywało na to gdzie jestem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zauważyłam, że moja sukienka leży na fotelu.
Na sobie miałam koszulkę Borussi. Włożyłam rękę pod nią. Nie słyszałam żadnych głosów, więc spróbowałam sobie na spokojnie przypomnieć, co robiłam wczoraj.
- Trening, zakupy, dyskoteka. Tańczyłam z Marco, drink, chłopaki... drink.  Ale gdzie ja jestem.
Trudno. Trzeba sobie teraz jakoś poradzić. Wstałam i otworzyłam drzwi balkonowe. Jezioro. Poznałam okolicę. Byłam w domu przy Phoenix See. Elitarne osiedle, piękne domy. Zrobiłam dwa kroki w tył. Przeszłam przez pokój, podeszłam do drzwi i ostrożnie je uchyliłam. Wyszłam na korytarz. Po cichu zeszłam po schodach, z których bezpośrednio weszłam do dużego salonu połączonego z kuchnią.
- Aneta, jak się czujesz? - spytał zaniepokojony Sokratis.
- Oprócz tego, że jestem skołowana, to chyba dobrze. Powiedz mi, co się stało.
- Wyszedłem za tobą z klubu, po czym reagowałaś jak naćpana. Wymamrotałaś, że źle się czujesz, to wsadziłem cię do samochodu i zabrałem do domu. Wszystkie światła u was były zgaszone to przywiozłem cię tutaj. Napisałem do chłopaków, żeby powiedzieli Magdzie, że zająłem się tobą.
- A to? - wskazałam niepewnie na koszulkę.
- To? Moja koszulka.
- Ale jak się na mnie zanalazła?
- Aaaa nie, nie, nie. Wykorzystałem ostatnią chwilę kontaktu z tobą.i poprosiłem, żebyś się przebrała.
- Aha. No dobra.
- Kawy?
- Dziękuję! A ty nie na treningu?
- Dzisiaj poniedziałek. Mamy wolne. I dlatego zrobiłem ci śniadanie.
- Czyli będzie miał mnie kto odwieść do domu?-powiedziałam mrugając do chłopaka.

- Hej Mazik! Są rodzice?
- Obydwoje w pracy.
- Kochanie...
Zaczął dzwonić mój telefon
-  Mogę odebrać?
- No pewnie.
- Tak? Przy telefonie....tak...tak...naprawdę? Dziękuję.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
- Aaaaaa...!
- Przestań, łeb mnie boli!
- Dostałam się!
- Co?
- Medyczny w Warszawie!
- Wow. Gratuluję.
- Dzisiaj zabieram cie do SPA, musimy to uczcić!
SPA, znowu zakupy, basen. Tak zleciał nam tydzień.

Sobota
- Wstawaj! Szkoda dnia! Dzisiaj to ja mam dla ciebie niespodziankę!-krzyczała mi nad uchem siostra.
- Mów!
- Nie!
- To po co mówiłaś o niespodziance?
- Bo teraz masz o czym myśleć!- powiedziałam wystawiając język.
- O ty grzybie.- poderwałam się z poduszką w dłoni goniąc dziewczynę po domu.
- Zbieraj się, bo jesteśmy umówione.- zarumieniła się.
- Oooo Jonasie, me serce ku tobie ucieka
No i oberwałam poduszką w głowę.
Łazienka zaliczona, jednak siostra nie kazała mi jeść śniadania.
Po 50 min podjechałyśmy pod restaurację po drugiej stronie miasta.
- Twój Jonas już tam siedzi. Mało ci palce nie odpadną od pisania z nim. Będzie coś z tego?
- Wyjdzie w praniu.
Na stoliku leżały dwa bukiety. Jeden z nich zasłaniał drugiego chłopaka. Gdy nas zauważyli, wstali i moim oczom ukazał się...

Opowiadanie nie będzie sielankowe, ale od czegoś muszę zacząc. Na pewno po paru rozdziałach sytuacja będzie inna niż do tej pory gdziekolwiek czytałam.
Wszelkie uwagi na temat bloga mile widziane;)

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział ;) Nie mogę doczekać się następnego . Ciekawe co wyjdzie ze znajomości Magdy i Jonasa ... :D Pozdrawiam i zapraszam do mnie : http://bezciebiezycieniemialobysensu.blogspot.com/
    P.S. Uwielbiam tego bloga ! ;D

    OdpowiedzUsuń