Z niezbyt dobrym humorem zebrałam potrzebne rzeczy. Narzuciłam na siebie strój, cały czas myśląc o reakcji Marco. Wiedząc, że mnie polubili, będzie mi jeszcze trudniej wrócić do domu. Zarzucając torbę na ramię, zamknęłam drzwi na klucz. Chłopak siedział zapatrzony w przednią szybę.
- Marco, ale nie wspominaj nic reszcie.
- Dlaczego?
- Nie chce, żeby było inaczej niż ostatnio.
- Jak chcesz. Będę tęsknił. - rzucił, kończąc temat.
Znałam go od paru dni, a czułam jak z wieloletnim chłopakiem. Marco jest beztroski, zabawny, żyje chwilą. Tego mi brakowało. Zawsze miałam wszystko zaplanowane. Tutaj działy się rzeczy nie do przewidzenia. Czułam, że naprawdę oderwałam się od mojego życia.
Robert miał imponujący dom, a Ania spisała się w sferze wystroju. Duża, otwarta przestrzeń zapraszała, a ilość światła wpadająca przez wysokie okna poprawiała humor. Na miejcu byli już: Roman z Lisą, Kuba i Łukasz z żonami, Miki, Sokratis, Auba, Sahin z żoną i Ó merem, Mats, Kevin. Dużo osób. Widać, że dziewczyny też aktywnie uprawiają sport, bo wyglądają fenomenalnie. Tym małym-wielkim świecie czułam się jak Kopciuszek, bo weszłam z nienacka i zaraz będę musiała uciekać.
- Przebiesz się w łazience i wyjdź do nas. - powiedziała Ania, pokazując drogę. Bardzo ją polubiłam. Z resztą tutaj wszyscy byli tacy mili. Zdjęłam ubrania, poprawiłam włosy i wyszłam z podniesioną głową. W salonie siedział Sokratis z małym Ömerem na kolanach. Wyglądali super. Chociaż nie lubiłam dzieci, to synek Nuriego mnie urzekł. Nie chciałam im przeszkadzać, więc skręciłam w lewo i wyszłam na taras. Nie odrywając wzroku od chłopaków, weszłam w Coś. Tym czymś okazał się Kuba.
- Wystarczyło by cześć. - zaśmiał się.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- No ja się nie dziwie. Same ciacha na około ze mną na czele.
- Dokładnie, czuję się jak dziecko w Boże Narodzenie.
- Ooo. Jaki brzuszek. Trenujesz coś?
- Duża w tym zasługa tej pani. - wskazałam na Anię. - To taki mój prywatny motywator. Kiedyś grałam w ręczną, ale nadmiar obowiązków zmusił mnie do odpuszczenia.
- Jaka pozycja?
- Bramka!
- Bramkareczka!- przyłączył się Roman. - Jestem z ciebie dumny!
- A dziękuję.
Ktoś wziął aparat. Każemu dopisywał humor, więc były robione tony zdjęć. Chłopaki się wydurniali, a ja razem z Lisą i Anią siedziałyśmy przy basenie.
Nagle po naszej prawej stronie pojawił się Nuri.
- Uśmiech! Zapozujcie z chłopakami. - do dziewczyn podeszli partnerzy, a ja zauważyłam za sobą Aube i Sokratisa.
- Nieee, tak nie wyjdzie. Musicie wstać. - dyrygował nami Sahin. Tak też zrobiłyśmy. Wyszło na to, że w tle widniał taras Lewandowskich, my stałyśmy jedna przed drugą na brzegu basenu, a po naszej prawej stronie chłopaki.
- Trzy, cztery!
Poczułam lekkie pchnięcie. W jednej chwili zobaczyłam dwie dziewczyny wpadające do basenu (ja razem z nimi) i błyskającą lampę. Wynurzyłyśmy się szybko z wody.
- Chłopaki!! Jak mogliście! - udałam, że jestem obrażona. - Teraz przynajmniej pomóżcie wyjść.
Chyba ruszyło ich sumienie, bo obaj podali mi rękę. Złapałam ich obydwu i gdy mnie pociągnęli, ja zaparłam się nogami i wciągnęłam do wody. Teraz byłam w gorszej sytuacji, bo siedziałam z nimi w wodzie. Tak jak myślałam zaraz poczułam uścisk od tyłu i zostałam wciągnięta pod wodę.
Na takich zabawach zleciał nam nam całe popołudnie. Zdjęcia wyszły super, więc zostanie mi jakaś fajna pamiątka.
- Jutro jedziemy na dwudniowe testy. - rzucił któryś z piłkarzy. Więc to by było na tyle, jeśli chodzi o nasze przyjaźnie.
- Czyli to nasz ostatni wieczór z Anetą. - wyrwało się Marco.
Wyjaśniłam całą sytuację. Wszycy życzyli mi szczęścia i mieli nadzieję, że jeszcze nie raz się zobaczymy. A ja coraz bardziej chciałam tu zostać.
-No to do zobaczenia. - powiedziała Magda, przytulając się do mnie.
Stałyśmy w hali wylotów na Dortmundzkim lotnisku.
- Mam ci coś przekazać.
Podała mi dużą kopertę.
- Zobaczysz w samolocie.
Mój lot wyświetlił się na tablicy.
- Idź do odprawy.
- Do zobaczenia. - pomachałam do siostry.
Siedząc w samolocie, otworzyłam kopertę. W środku znajdowało się zdjęcie grupowe ze spotkania i grupowe z balu po SuperCupie. Do tego 18 kartek, a na każdej krótka notka od piłkarza (często też od dziewczyny/żony) z życzeniami, dedykacją. Każdy pisał co chciał. Poczułam coś mokrego na policzku. Płakałam. Sama nie zauważyłam, kiedy się rozkleiłam. Wyjrzałam przez okno myśląc, że to co dobre szybko się kończy.
Koniec?