muzyka

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 30

W pewnym momencie zabrakło mi piłek. Nie miałam czym miotać, więc z bezsilności padłam na parkiet. Zerkając na bramkę i charakterystyczny układ linii będących niezbędnymi do mojej ukochanej gry , przypomniałam sobie dawne czasy. To właśnie piłka ręczna była moją pierwszą i nigdy niekończącą się miłością. Tyle czasu spędzonego na sali, rozciąganie, ból, wybite palce. A do tego najlepszy gratis - znajome, z którymi do tej pory łączy mnie coś wyjątkowego.
Przez cały ten czas nie zauważyłam wpatrującej się we mnie osoby.
- Aneta?
- Tak? - spytałam wstając z parkietu.
- Czyli dobrze pamiętam imię... Co tu robisz?
- Przepraszam nie powinno mnie tu być. Już wychodzę.- podniosłam się z miejsca.
- Nie o to chodzi. Poprostu... hmm.. Grałaś kiedyś. - mężczyzna wskazał na bramkę pełną piłek.
- Tak, ale to dawne czasy.
- Jednak widać, że umiejętności nie poszły na marne.
- Ja zawsze raczej stałam zawsze tam, a nie tu. Bramka to było moje miejsce.
- A co uważasz o grze reprezentacji Niemiec?
- Yyy... - zaskoczona odrzuciłam włosy z twarzy. - Dobry atak, choć potencjał mają większy. Trzeba popracować nad obroną, szczególnie na kole. Czuję się trochę jak przy tablicy.
-  Przepraszam. Zwyczajnie chciałem sprawdzić "stan" wyczucia.
- Czyli jestem, jak samochód na przeglądzie.
Zdecydowanie poprawił mi się humor. Zapomniałam na chwilę o niezręcznej sytuacji panującej w zespole. Wkręciłam się w rozmowę, całkowicie odwracającą moją uwagę od wszystkiego wokoło.
Po jakiś 10 minutach (a przynajmniej tak mi się wydawało) otrząsnęłam się z euforii i wstając z krzesełka powiedziałam:
- Na mnie czas. Muszę iść.
- Zdawało mi się, że trening już trwa.
- I to już całkiem spory kawałek czasu.
- To czemu jesteś tu, a nie tam?
W międzyczasie przeszliśmy na "ty". Marcel był bardzo przyjemnym człowiekiem, ciepłym i znającym się na rzeczy.
- Tak wyszło, dziwna sytuacja. Muszę poszukać bardziej komfortowej pracy i to jak najszybciej, więc tym bardziej muszę już się oddalić. - zaczęłam schodzić z trybun - Dziękuję bardzo za miło spędzony czas. Naprawdę super było porozmawiać o ręcznej z kimś, kto wie o czym mówi.
 - Mi również było bardzo miło.
W trakcie niedalekiej drogi z hali na stadion myślałam o tym co zrobię, co powiem, jak się zachowam. Nie chciałam ciągnąć dłużej tej bezsensownej sytuacji. Cokolwiek bym nie zrobiła, ktoś oberwie, obrazi się, i będzie zgrzyt. Tak być nie może, coś trzeba zrobić. Najlepiej zrezygnować z pracy, ale przecież mam Oliego na utrzymaniu. Stanęłam jak wryta przed Signal Iduna Park.

     Trudno, trzeba podjąć decyzję. Nie mogę wiecznie uciekać.

Podniosłam głowę wysoko, stawiając pewne kroki.
- Panie trenerze. Muszę z panem porozmawiać. - chyba po raz pierwszy byłam tak stanowcza i pewna tego co chcę zrobić ze swoim życiem.
- Jest pare spraw, które musimy poruszyć.
- Już wszystko postanowione. - powiedziałam, a za moimi plecami zaczęli zbierać się piłkarze. - Chę podziękować za całą współpracę i jestem niezmiernie wdzięczna za całą pomoc jaką mi pan okazał. Doświadczenie tu zdobyte jest bezcenne. Ale z powodu zaistniałych okoliczności, muszę złożyć rezygnację. Zaraz pojadę do zarządu i sama przekażę im moją decyzję.
- Pozwoli jej pan tak poprostu odejść? - spytał Neven.
- Widzę, że to już postanowione.- badawczo wpatrywał się we mnie Jurgen.
- Tak. Wszystkim wyjdzie to na dobre. I Wam też chciałabym podziękować. - zwróciłam się w stronę piłkarzy. -Kontakt się pewnie nie urwie, o to się nie boję, ale i tak już teraz chciałabym za wszystko podziękować serdecznie i z całego serducha. Dłużej nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
Czułam ulgę, bo wiedziałam że część problemów już za mną, ale przede mną kolejne. Mimo to bez cienia wątpliwości dość szybko dojechałam do "dowództwa".
- Dzień dobry Alice.
- Cześć. Co tu robisz?
- Chciałam się zobaczyć z panem Watzke. Jest taka możliwość?
- Pewnie jak najszybciej.
- Czytasz mi w myślach.
- W takim razie za jakieś 10 minut ma chwilę, bo teraz jakiś ważny telefon odebrał.
- To co tam u ciebie?
...

- Dzień dobry.
- Witam Aneto. O czym chciałaś porozmawiać?
- Rezygnacja. Oto powód mojej wizyty.
Dyrektor zrobił zdziwioną minę. Był zaskoczony, ale i zmieszany.
- Jesteś pewna? Może jakaś podwyżka, ale dodatkowy krótki urlop?
- Nie, to już jest postanowione.
- A mogę wiedzieć, co jest powodem?
- Sprawy prywatne. - i chyba lepiej nie mogłam tego ująć.
- A więc dobrze. Zaraz to załatwimy.

5 dni później
- Przeglądałam, przeglądałam, ta też. - przerzucałam stertę gazet szukając jakiejkolwiek oferty, która mogłaby mnie zainteresować. Jednak albo były one beznadziejne, albo były bezpośrednio związane z Borussią.
- Mamusiu nie martw się. Kiedy pojedziemy do wujka Sokratisa? Obiecał, że zagram z nim na stadionie.
- Misiu, wujek jest teraz bardzo zajęty i nie może się z nami widzieć, chociaż na pewno bardzo by chciał się z tobą pobawić.
- Szkoda.
Mały oglądał bajki, gdy zaczął dzwonić mój telefon.
- Tak? - wstałam z kanapy, prostując moje zastane kości.
- Pani Aneta?
- Tak, a kto mówi?


Moje życie było przedziwne. Gdy byłam przeszczęśliwa, działo się coś, co boleśnie sprowadzało mnie na ziemię, a gdy już myślałam, że się nie wygrzebię, coś równie nieprzewidywalnego prostowało moje ścieżki życiowe.
Tak było i teraz. Stałam przed grupą kobiet, część nawet trochę starszych ode mnie. Teraz miałam nimi kierować.
- Witam, jestem Aneta i jest mi niezmiernie miło, bo będę waszą trenerką na czas nieobecności pana Marcela. Liczę na waszą pomoc, bo to dla mnie nie lada wyzwanie.



Już za tydzień początek końca. Opublikuję pierwszą wersję zakończenia. Moją prywatną, zamierzoną i taką jaką ja bym chciała widzieć. Potem w trakcie przewy świątecznej będą pewnie jeszcze dwie, bardziej oczywiste i błahe, oczekiwane. Ale za nim to nastąpi jestem ciekawa jak odbieracie moją dotychczasową twórczość. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie :*

Popularnych hejterów chciałabym poinformować, że nie uważam opowiadania za naruszanie kogokolwiek prywatności i nie biorę go na poważnie. Jest to odbicie mojego stylu i zwykłej nudy (która przepadła nie pozostawiając po sobie śladu).


CZEKAM NA WASZE KOMENTRZE!    POZDRAWIAM SERDECZNIE!~~ HUMMI

4 komentarze:

  1. Rozdział bardzo fajny zrozumiałam ze niezwykle ważna jest dla cb piłka ręczna i ze teraz jej nie treneujesz bo nie masz czasu.. ja to tak zrozunkalamw ;) a teraz druga strona medalu. Jestem zla bo zrezygnowalas z pracy w bvb i ze nie słychać nic o Marco ...
    Czekam na następny pewnie w sobotę ? Nie kończ tak szybko co ja zrobię vez twojego bloga życzę weny na następny dłuższy rozdział !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrozumialam *

      Usuń
    2. I dokładnie tak jest. Piłka ręczna to moja pierwsza sportowa miłość ;) a kończyć bloga muszę, bo doba staje się dla mnie za krótka :/

      Usuń
  2. CO!? Aneta złożyła wymówienie??? ;OO Rozdział fajny, tylko trochę krótki :P
    PS. http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/27-rozdzial/ - ZAPRASZAM NA NOWOŚĆ! :D

    Pzdr :3

    OdpowiedzUsuń